Bóg pragnie naszej wyłączności

Najboleśniejsze są rany zadane przez najbliższych, przez najbardziej kochanych. Gdy nam na kimś bardzo zależy, to nawet pomijanie nas przez tę osobę boli jak rana zadana rozpalonym prętem metalu. Bóg pragnie naszej miłości, jak zraniony pragnie uleczenia. Pragnie naszej wyłączności. Pokazuje to dzisiejsza ewangelia. Przy pobieżnej lekturze jesteśmy skłonni przyznać rację Marcie, która uwijała się koło rozmaitych posług, podczas gdy Maria nic nie robiła, tylko siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Pretensje Marty byłyby w pełni uzasadnione, gdyby do ich domu przyszedł jakiś zwykły człowiek. Tymczasem pod ludzką postacią Jezusa przyszedł do nich Chrystus ? Zbawiciel, Bóg. Oczywiście, obie siostry mogły o tym jeszcze nie wiedzieć, ale tylko siedząca u stóp Pana i wsłuchana w Jego słowa Maria miała szansę o tym się przekonać. Całkowicie pochłonięta pracą, troszcząca się i niepokojąca o wiele Marta, traciła tę szansę. Marta narażała się na niebezpieczeństwo rozminięcia się z Bogiem, który zagościł pod jej dachem. Ewangeliczna opowieść o Marcie i Marii nie rozwiązuje alternatywy, czy lepsza jest praca, czy modlitwa. Przypomina, że nawet najbardziej uczciwa praca może się stać przeszkodą do zbawienia, jeżeli będzie nas odciągać od Chrystusa, modlitwy, od słuchania słów Pana, od codziennej troski o sprawy Boże. Pan Jezus pragnie naszej wyłączności, zwłaszcza gdy oddajemy się modlitwie, gdy jesteśmy na Mszy św…  [prob.]

image_print