Mój ojcze, mój synu, moje dziecko…

Słowo ?ojciec? w dzisiejszej ewangelii pojawia się aż dwanaście razy. I prawie tyle samo razy pojawia się słowo ?syn?, ?dziecko?. Ewangelia jest przebogata w treści, jednak tym, co wyłania się na plan pierwszy jest relacja ojca i syna, a właściwie ojca i jego dwóch synów. Każdy szczegół tej ewangelii traci sens gdy próbujemy go rozumieć w oderwaniu od tej relacji ojca i syna. Tylko w świetle tej relacji potrafimy zrozumieć, czym jest grzech, nawrócenie, radość przebywania w domu, czym naprawdę jest miłość Boga, naszego Ojca. Ale także potrafimy zrozumieć szczerość naszych intencji, wartość podejmowanych przez nas wyborów życiowych. To wszystko potrafimy lepiej pojąć w świetle miłości Boga, który naprawdę jest naszym kochającym Ojcem. W tym świetle potrafimy także uznać marność spraw, które mogą nam się wydawać nie do podważenia, które ludzkie złudzenia potrafią wynieść na piedestał kłamliwych przeświadczeń. Jan Paweł II w jednym ze swoich wierszy napisał: Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała, – dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała. Miłość, o której pisze Święty, to miłość Boga naszego Ojca. Właśnie ta Miłość przyciąga do siebie pierwszego syna z przypowieści, i ta sama Miłość rozjaśnia ciemności drugiego syna. Tylko w świetle miłości Boga Ojca potrafimy docenić szczęście naszego istnienia oraz złudę grzechu, by do tej miłości nieustannie powracać.  [prob.]

image_print