Chluba z Chrystusowego krzyża

Dzisiaj św. Paweł Apostoł mówi o swojej wielkiej chlubie, jaką jest krzyż Pana Jezusa: Co do mnie, to nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata. Chlubić się to być dumnym z czegoś, to szczycić się czymś, co uważa się za wartościowe, czym warto się pochwalić. Ale chodzi jeszcze o coś więcej. Chrześcijanie żyjący w otoczeniu islamu, narażeni na prześladowania z powodu wyznawanej wiary w Chrystusa, świadomie noszą na dłoniach wytatuowany krzyż. Ma to być trwały znak, którym nie tylko się chlubią, szczycą, ale gotowi są oddać życie w jego obronie. Wielu z nas nosi złoty krzyżyk na szyi. Całujemy go przed założeniem. W ciągu dnia mijamy wiele krzyży przydrożnych, na wieżach kościołów. Czy zauważamy je, przynamniej spojrzeniem, które jest wyznaniem wiary. Na ścianach mieszkań mamy zawieszone krzyże. Krzyż umieszczony w mieszkaniu też jest znakiem wyznawanej wiary. Ale są jeszcze różne krzyże wewnętrzne, które dźwigamy codziennie: krzyż choroby i cierpienia, krzyż trudnego małżeństwa, krzyż trudnych relacji w zakładzie pracy. Jak wiele nas kosztują krzyże związane z wychowaniem dzieci. Trudno tu mówić o chlubieniu się krzyżem. Łatwiej nosić złoty krzyżyk na szyi niż znosić krzyż bólu i upokorzenia. A jednak i tutaj, może nawet bardziej, możemy jednoczyć się z krzyżem Pana Jezusa, który mówi: Niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje. [prob.]




Święci Piotr i Paweł – apostołowie

Dzisiejsza Uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła już od połowy III wieku obchodzona jest wspólnie 29 czerwca. Obaj Apostołowie ponieśli śmierć męczeńską w Rzymie w czasie prześladowania za cesarza Nerona. Piotr zginął około 64 r. Tradycja głosi, że został ukrzyżowany. Apostoł jednak wyznał, że nie jest godny umrzeć jak Jezus. Dlatego też został przybity do krzyża głową w dół. Paweł, przez jakiś czas więziony w Rzymie, został ścięty mieczem około 67 r. Posługa apostolska Piotra i Pawła w Rzymie oraz poniesione tam męczeństwo sprawiły, że Kościół Rzymski nabrał kluczowego znaczenia w chrześcijaństwie. Biskup Rzymu, następca św. Piotra oraz spadkobierca tradycji apostolskiej św. Pawła cieszy się pierwszeństwem i władzą biskupią w całym Kościele. Św. Piotr – pierwszy biskup Rzymu – jest uznawany za pierwszego w gronie Apostołów otrzymał od Jezusa specjalną władzę określaną mianem prymatu. Jego następcy, papieże, są obdarzeni łaską nieomylności w oficjalnym i uroczystym nauczaniu całego Kościoła w sprawach wiary i moralności. Sprawują też najwyższą władzę kościelną wynikającą z przywileju prymatu. Od niedawna tę najwyższą władzę w Kościele sprawuje papież Leon XIV. Jesteśmy wdzięczni Panu Bogu za ten wybór. Swego czasu Pan Jezus powiedział do Piotra: Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci. Taka jest rola papieża. Jezus obiecuje mu swoje wsparcie, my także będziemy go wspierać.  [prob.]




Jezus modlił się na osobności

Kto z nas doświadczył już szczęścia modlitwy, ten może wyobrazić sobie, co czuł Pan Jezus kiedy często odchodził na miejsce osobne, by się modlić. A właściwie należałoby mówić inaczej: widząc Chrystusa często modlącego się na osobności, powinniśmy sami tęsknić i szukać wszelkich okazji i miejsc, które dają nam możliwość spotkania z Bogiem Ojcem. Ogromne tempo życia sprawia, że czasami nawet nie mamy czasu na posiłek, udaje nam się wykonać zaledwie jakąś cześć tego, co powinniśmy zrobić. Uczniowie Pana Jezusa też mieli ten problem. Jak czytamy: Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. Ludzie potrzebowali ich pomocy, wydawało się, że są niezastąpieni. Mimo to Chrystus mówi do nich: Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco! Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne, osobno. Odpłynęli zapewne nie tylko po to, by odpocząć i trochę odetchnąć od tego wszystkiego, ale także po to, by móc się pomodlić. Trudno żyć bez modlitwy, choć tak wielu jakoś z tym sobie radzi. Zbliża się czas wakacji. Na pewno mamy już zaplanowany czas i miejsce odpoczynku. Oby się wszystko udało. Świat jest bardzo piękny, wciąż jeszcze nieodkryty. Nasz wakacyjny czas niech będzie dla nas miejscem osobnym, najpierw dla wytchnienia, ale też dla szukania bliskości Boga. Niech to również będzie czas modlitwy. Łatwo bowiem szaleństwo pracoholizmu zamienić na szaleństwo urlopowe. Jezusowe: Pójdźcie… niech będzie dla nas jak przykazanie. [prob.]




Przedziwne imię Boga

Po okresie wielkanocnym, który wieńczy Zesłanie Ducha Świętego, obchodzone są w liturgii trzy uroczystości ku czci Pana Jezusa: dziś uroczystość Trójcy Przenajświętszej; w najbliższy czwartek Boże Ciało, a na koniec, w następny piątek, święto Najświętszego Serca Pana Jezusa. Każda z tych uroczystości uwydatnia to, co pozwala nam ogarnąć całą tajemnicę wiary chrześcijańskiej: są to kolejno rzeczywistość Trójjedynego Boga, sakrament Eucharystii i bosko-ludzkie centrum w Osobie Chrystusa, czyli Jego otwarte Serce. Są to w rzeczywistości aspekty jedynej tajemnicy zbawienia, które w pewnym sensie streszczają całą drogę objawienia Jezusa, od wcielenia, przez śmierć i zmartwychwstanie, po wniebowstąpienie i dar Ducha Świętego. Dziś pochylamy się z wiarą nad Trójcą Przenajświętszą. Wszystko, co istnieje, nosi w sobie «imię» Trójcy Przenajświętszej, a tym imieniem jest stwórcza miłość Boga. Wszystko pochodzi z miłości, dąży do miłości i porusza się pod wpływem miłości. Dlatego śpiewamy dzisiaj: O Panie, nasz Boże, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi! Imieniem własnym Pana Boga jest miłość, bo w tym imieniu – jak uczy św. Paweł – żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Codziennie, często wiele razy w ciągu dnia, robimy znak krzyża, wymawiając przy tym imię Trójjedynego Boga. Czyniąc z wiarą znak krzyża na swoim ciele ogarniamy całe nasze życie miłością Pana Boga. Dlatego znak krzyża możemy uznać jako najprostszą a zarazem najgłębszą modlitwę, w której przyzywamy imienia Bożego. [prob.] 




Duch Święty jest duszą Kościoła

Kościół rozproszony po całym świecie, dziś, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego przeżywa na nowo tajemnicę swych narodzin, swego chrztu w Duchu Świętym, który miał miejsce w Jerozolimie pięćdziesiąt dni po Wielkanocy, kiedy Żydzi obchodzili święto Pięćdziesiątnicy. Zmartwychwstały Jezus powiedział uczniom: Pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni w moc z wysoka. Papież Benedykt XVI pisał: Duch Święty jest duszą Kościoła. Czym Kościół stałby się bez Niego? Niewątpliwie byłby wielkim ruchem historycznym, złożoną i solidną instytucją społeczną, być może czymś w rodzaju organizacji humanitarnej. W istocie za taki uważają go ci, którzy nie patrzą na niego w perspektywie wiary. W rzeczywistości jednak autentyczna natura i obecność Kościoła w historii są kształtowane przez Ducha Świętego, który go prowadzi. Jest żywym ciałem, którego żywotność jest właśnie owocem niewidzialnego Ducha Bożego. Zapewne pięknym dowodem na obecność i działanie Ducha Świętego w Kościele jest wybór papieża Leona XIV. Duch Święty tchnie, kędy chce, i jak chce. Przed wyborem nowego papieża pojawiało się mnóstwo spekulacji na temat: kim będzie, kim powinien być, albo kim nie powinien być. Typowania były różne, wiele nazwisk, kto ma większe szanse, a kto ich nie ma. Czy z Afryki, czy z Europy, Włoch czy Polak? Duch Święty wskazał tego najbardziej właściwego. Bo to Duch Święty jest duszą Kościoła, i On także jest duszą duszy każdego z nas. Warto być otwartym na Niego. [prob.] 




Dzień Dziecka

Spotykamy je wszędzie: idące do szkoły, bawiące się na podwórku szkolnym, wracające do swoich domów, pojedynczo albo w grupie. Gdy przebywają w domu dłużej ich rodzice mieliby ochotę je gdzieś wysłać, choćby do babci. Gdy ich nie ma, zaczynają za nimi tęsknić. Dzisiaj rzadziej niż kiedyś widać dzieci bawiące się przy swoich domach, zgrzanych chłopców kopiących piłkę, dziewczynki pochłonięte matczyną troską o swoje lalki. Widok dziecka z komórką w ręku zastępuje wszelkie dotychczasowe wyobrażenia o beztroskim dzieciństwie. Socjologowie mówią, że wszystko zmieniła pandemia. Czy naprawdę? W domu wszystko jest po staremu, rodzice kochają swoje dzieci, a dzieci kochają swoich rodziców. Nie wiadomo jeszcze do końca, kto od kogo uczy się życia, czy dzieci uczą się życia od swoich rodziców, czy może jest już odwrotnie, że to rodzice uczą się życia od swoich dzieci. Prawda leży chyba gdzieś pośrodku.
Jedno jest pewne, trudno wyobrazić sobie świat bez dzieci. Bo to one zawsze były i będą pierwszym źródłem poznania całej rzeczywistości, i Boga. Być może dlatego Pan Jezus przywołał do siebie dziecko, postawił je przed uczniami i rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. Dzisiaj dziękujemy dzieciom za to, że po prostu są, dziękujemy Panu Bogu, że je nam daje. Dziękujemy wszystkim rodzicom za to, że są otwarci na życie. Dziękujemy za każde dziecko. [prob.]




On was wszystkiego nauczy

Tytułowe słowa wyjęte z dzisiejszej Ewangelii oczywiście odnoszą się do Ducha Świętego. Zmartwychwstały Pan Jezus zapowiadał: Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Czego ma nas nauczyć Duch Święty? Jego zadaniem w tym świecie jest kontynuowanie dzieła, które rozpoczął Pan Jezus. Św. Ireneusz uczy: Jedność z Chrystusem, to jest Duch Święty. Duch Święty prowadzi nas do poznania i pokochania Pana Jezusa takim jakim naprawdę jest. Jak łatwo dzisiaj pomylić Chrystusa z kimś kto Nim nie jest. Jak wielu ludzi odrzuca dzisiaj Pana Jezusa, bo mają o Nim zupełnie fałszywe wyobrażenie albo po prostu Go nie poznali. Ktoś słusznie powiedział: Ludzie nie znają ani Boga Ojca, ani Chrystusa, bo nie mają w sobie miłości Ducha Świętego. Stąd tak ważne jest abyśmy codziennie, już na początku każdego dnia, wzywali Ducha Świętego. Wielu ludzi zaczyna każdy swój dzień, swoją modlitwę i pracę, od modlitwy do Ducha Świętego. Św. Grzegorz z Nazjanzu uczy: Tyle masz w sobie Ducha Świętego, ile miłości do Kościoła. Bo właśnie w Kościele żyje i działa Duch Święty. Żyje w czytanym i rozważanym słowie Bożym, żyje w sakramentach. Przed konsekracją kapłan wypowiada słowa: Uświęć te dary mocą Twojego Ducha, aby stały się dla nas Ciałem i Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa. Duch Święty dokonuje wszystkiego w naszym życiu i w życiu Kościoła. Prośmy codziennie: Przyjdź Duchu Święty. Przyjdź światłości najświętsza, najmilszy z gości. [prob.]




Przez wiele ucisków…

Dzisiejsze pierwsze czytanie z Dziejów Apostolskich jest kontynuacją tego o czym słyszeliśmy tydzień temu. Paweł Apostoł i Barnaba dalej głoszą nowinę o żywym, zmartwychwstałym Panu Jezusie i natrafiają na opór, podobnie ich słuchacze. Najpierw trafili na silny opór Żydów, ale nie jest wykluczone, że pojawiły się też inne trudności i przeciwności. Wygląda na to, że ich wiara w Chrystusa uległa zachwianiu. Apostołowie próbują umocnić tych, którzy uwierzyli. Dają im do zrozumienia, że na drodze wiary zawsze mogą pojawić się różne przeszkody, często z najmniej spodziewanej strony. Dlatego starają się umacniać nowych uczniów w przyjętej co dopiero wierze. Zachęcają ich do wytrwania w wierze: bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. Godny pożałowania jest ten, kto myśli, że droga wiary w Pana Jezusa to droga usłana samymi kwiatkami i powodzeniami. Apostoł Piotr pisze: radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu. A św. Jakub dodaje: Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Przecież sam Chrystus został poddany najwyższej próbie. Każdy z nas może wymienić wiele, nawet bardzo wiele takich sytuacji, które poddały naszą wiarę próbie. Choroby, które na nas spadają, nasze upadki, prześladowanie… Panie, pomóż nam wytrwać w wierze. [prob.]




Przeznaczeni do życia wiecznego

Nowina o zmartwychwstałym Chrystusie rozszerza się po całej, szerokiej okolicy. W Dziejach Apostolskich czytamy, że zebrało się niemal całe miasto, aby słuchać słowa Bożego. Wielu ludzi otwiera się na słowa Apostoła Pawła i Barnaby. Jednak Żydzi uparcie stoją na swoim. Tak jak niedawno bluźnili Panu Jezusowi, i w końcu Go ukrzyżowali, dokładnie taka samo postępują obecnie wobec Pawła. I tu padają ważne słowa z ust Apostoła skierowane w stronę Żydów: Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan. To bardzo wymowne słowa. Jako naród wybrany Żydzi byli w pewien sposób uprzywilejowani, mieli swoiste pierwszeństwo w dostępie do łaski Bożej, oni jako pierwsi mogli otworzyć swe serca dla Pana Jezusa i Jego zbawienia. Tymczasem to właśnie oni wszystko odrzucili, pogardzili darem zbawienia, które niósł Jezus Chrystus. Czytamy dalej, że poganie, słysząc to, radowali się i wielbili słowo Pańskie, a wszyscy, przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli. W ten sposób jesteśmy świadkami dramatu, który opisują Dzieje Apostolskie. Ale ten sam dramat dzieje się dzisiaj na naszych oczach, często w naszych domach. Tak wielu ochrzczonych jawnie odrzuca dzisiaj dar wiecznego zbawienia. Przekreśla swoją dotychczasową drogę wiary, wypiera się tej drogi, a co za tym idzie odrzuca łaskę wiecznego zbawienia. Kościół głosi prawdę, że do zbawienia powołani są wszyscy ludzie. Ale czy wszyscy z tej łaski skorzystają? [prob.]




Kto TY jesteś?

Pan Jezus zmartwychwstały po raz kolejny objawia się swoim uczniom. Uczniowie Go rozpoznali, ale – jak czytamy – żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. Niby sprawa  jest oczywista, bo przecież Chrystus nie występował tam w roli jakiegoś przebierańca. To był ten sam Chrystus, z którym jeszcze tak niedawno chodzili i uzdrawiali. A jednak wisi w powietrzu jakaś wątpliwość. Wynika ona z tego, że przecież Chrystus został ukrzyżowany i zabity, pochowany w grobie. Chyba uczniom powoli wszystko zaczyna składać się w głowach. I to, że Pan Jezus trzykrotnie zapowiadał swoją śmierć i zmartwychwstanie, i to, że dochodzą do nich głosy, nie tylko od kobiet, że to rzeczywiście się stało, że widziały Go żywego. I właśnie to się dzieje. Przed uczniami staje Jezus żywy, zmartwychwstały. Nie tłumaczy się, nie karci ich za ich niepewności, nie obraża się na nich. Chciałoby się powiedzieć, od razu przystępuje do działania. Chce jeść, każe zarzucić sieci. Obfitość połowu to obfitość ludzi, którzy zaufali Panu łaski Bożej. Potem poczucie niegodności Piotra, który rzuca się w morze ze wstydu, z powodu zdrady. Potrzebował oczyszczenia. Woda go nie oczyści, ale Pan Jezus. Każda nasza spowiedź jest  wyznaniem grzechów, ale jeszcze bardziej winna być wyznaniem miłości. Dlatego Chrystus trzykrotnie pyta Piotra: Czy miłujesz Mnie więcej? My też nie pytajmy Pana Jezusa: Kto Ty jesteś? Bo przecież los każdego z nas tak mocno związał się z Jego losem. Naszą odpowiedzią niech będzie: Panie, Ty wszystko wiesz. [prob.]