O katechezie jeszcze słów kilka

Warto
na wstępie zaznaczyć, że katecheza to zdecydowanie coś więcej niż tylko lekcje
religii w szkole, przygotowywane dla dzieci i młodzieży. Terminem tym określa
się bowiem całość formacji katolickiej, której celem jest przekazanie świętej
wiary zarówno ochrzczonym jak i nieochrzczonym. Katechezą jest więc kazanie,
świadectwo, głoszenie kerygmatu (czyli podstawowych prawd wiary), nauki przed
chrzcielne czy też różnego rodzaju konferencje lub homilie. Jest to więc
pojęcie niezwykle bogate i zawężanie go tylko do tego co dzieje się w murach
szkoły jest dużą nieścisłością. Katecheza w systemie oświatowym funkcjonuje
bowiem w specyficznych uwarunkowaniach nad którymi chciałbym się w tym tekście
pochylić. W poprzednim tygodniu pisałem ogólnie o miejscu katechezy w polskim
systemie oświaty oraz o tym, skąd właściwie wzięła się w szkołach. Dziś
chciałbym skupić się nad formami, jakie przybierają lekcje religii, oraz nad
faktem, z którym katecheci spotykają się na co dzień ? wiele dzieci i wielu
młodych ludzi wypisuje się z lekcji religii. Oczywiście decyzja taka nie bierze
się znikąd. Często jest powiązana z zanikiem życia sakramentalnego i
religijnego w rodzinach. Ciężko wymagać od dziecka, aby chciało uczęszczać na
lekcje religii, jeśli w jego rodzinie religia jest czymś obcym, czymś
nieobecnym. Sfera religijności człowieka jest bardzo złożona. Owszem,
potrzebuje teorii i wiedzy, ale także żywej relacji z Bogiem, praktyki wiary.
By była prawdziwie owocna, musi być połączona z praktyką (modlitwa,
sakramenty). Oczywiście kwestia praktyk religijnych jest wolnym wyborem każdego
człowieka, warto jednak mieć świadomość, że w katolicyzmie nie da się oddzielić
praktyki od wiary. Kiedy słyszę często słynne dziś zdanie: ,,Jestem wierzący
ale niepraktykujący?, to szybko dochodzę do wniosku, że można je łatwo
przyrównać do takiej sytuacji: ktoś przychodzi do zaprzyjaźnionej rodziny na
obiad, w trakcie jedzenia kładzie nogi w butach na stole, po czym wesoło
oznajmia: ,,Jestem wychowany, ale niepraktykujący?. Kiedy domownicy patrzą na
niego zdziwieni do granic możliwości, wyjaśnia spokojnie: ,,Jestem wychowany,
ale nie praktykuję wychowania?. Dziwna sytuacja. Podobnie wygląda to wtedy, gdy
rodzicie i dzieci zgodnym chórem odpowiadają, że są wierzący, ale wypisują
swoje pociechy z katechezy, ponieważ…(i tutaj pada dłuższa lub krótsza lista
powodów). Tymczasem jako katecheta widzę jasno, że katecheza nie tylko pomaga w
pogłębieniu życia religijnego i praktyk sakramentalnych, ale obserwuję również
wyraźnie, że porzucenie katechezy często skutkuje także porzuceniem życia
religijnego i praktyk z tym związanych. Warto też wspomnieć o czysto
praktycznych kwestiach związanych z wypisaniem dziecka lub młodego człowieka z
lekcji religii w szkole. Taka osoba nie będzie mogła przyjąć sakramentu
bierzmowania. To zaś sprawia, że nie będzie mogła zostać matką lub ojcem
chrzestnym. Porzucenie formacji katechetycznej jest problematyczne zwłaszcza w
przypadku chęci zawarcia ślubu, wymagana jest bowiem do tego ukończona
katechizacja. Jeśli zostanie ona przerwana, konieczne będzie jej uzupełnienie
zanim zawarty zostanie związek małżeński. Nie mówię tu oczywiście o przypadku,
gdy ktoś odrzuca wiarę i wtedy rezygnuje z katechezy, jest to przecież wolny
wybór człowieka. Chodzi mi bardziej o sytuacje, gdy ludzie, którzy deklarują
się jako wierzący, nie pogłębiają w żaden sposób swojej wiary a nawet usuwają z
życia swojej rodziny elementy, które wzmocnieniu wiary sprzyjają (na przykład
właśnie katechezę). [ks. Wikary]